piątek, 11 listopada 2011

ja

nawet nie wiesz jak bardzo cieszyłam się, gdy zobaczyłam list od niego. już wczoraj miałam nadzieję, że przyjdzie ale dopiero dziś. dużo nie napisał bo pisał go pierwszej nocy w więzieniu.
będę mogła jeździć do niego raz na dwa tygodnie na widzenie.
już kiedyś jeździłam do więzienia, by zobaczyć wujka. miałam wtedy 10 lat chyba, albo i może mniej. polskie więzienia różnią się od tych angielskich. nie wiem w jak dużym w stopniu tylko.
mam jego numer i adres więzienia ,mogę teraz pisać listy do niego tak często jak będę miała ochotę. chociaż one zastąpią nam trochę smsy i długo godzinne rozmowy przez telefon przed pójściem spać.
już zaczęłam odliczać dni kiedy wyjdzie. tylko najgorsze jest to , że te dni tak cholernie się dłużą .muszę jakoś zaplanować sobie czas, teraz gdy go nie ma. może warto odnowić kilka znajomości?


wstałam dziś o 7.45. szybko wstałam, biegiem do łazienki, żeby mama nie zajęła jej jako pierwsza. ogarnianie się i na autobus. dobrze, że przystanek mam jakieś 300m od domu. tylko autobus nie przyjeżdżają zawsze na czas. ale dziś znów się nie spóźniłam, sprawdzałam przed chwilą konto i już dostałam 20 funtów za ten tydzień.

w końcu weekend. mam już  dość stawania tak wcześnie. na weekendzie chociaż sobie trochę odeśpię.
jutro jadę do Agnieszki. muszę jej pomóc w kilku sprawach no i to zawsze lepsze niż siedzenie w domu i słuchanie jak matka czepia się o jakieś nowe rzeczy z dupy wzięte. jej nowy facet traktuje mnie jak powietrze, ja go też. nie lubimy się, chociaż ja go chyba nienawidzę. ostatnio jak zmywał to zostawił koło zlewu patelnię do umycia z której ja korzystałam z jakieś 30min zanim zaczął zmywanie. pierdolony asshole!
martwi mnie, że mój braciszek czasem myśli że jest on jego ojcem. w szkole robiły dzieci laurki i młody przyniósł dziś i mi ją pokazał, podpisane było "for mum and dad and sister", spytałam czemu napisał , że dla taty skoro go nie ma, to młody odpowiedział "irek jest moim tatą"  ojca ma się jednego  i on na pewno mu go nie zastąpi.
co prawda nasz prawdziwy ojciec nie jest ideałem , ale spoko jest, jak dla mnie.






muszę zacząć się odchudzać.odkąd tutaj 
mieszkam przytyłam 3 kilogramy ;o. mieszkam tutaj 
prawie 2 lata.1,5.kg na rok,
nie jest tak źle ,


ale mogłoby tego nie być. lepiej bym się czułam.
byłam ostatnio u lekarza i  musiał mnie 
zważyć. nie wiem czy on ślepy był czy co, bo na
wadze by 48 kg a on odczytał to  jako 43 kg i
wpisał tak w papiery.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz